Polityka w wyborach samorządowych
Andrzej Lauryn, przeprowadził ze mną duży wywiad o społeczeństwie obywatelskim, demokracji bezpośredniej i trzecim sektorze, czyli organizacjach pozarządowych, który ukazał się na portalu Niebywałe Suwałki. https://www.niebywalesuwalki.pl/2024/04/budowanie-spoleczenstwa-obywatelskiego-to-proces-wywiad-z-karolem-swierzbinem
Tak dobrze się nam rozmawiało, że wyszliśmy sporo poza główny temat wywiadu 🙂 Andrzej nie chciał, aby ta druga część się zmarnowała, więc ukazuje się ona na mojej stronie 🙂
W tej części rozmowy skupiamy się na polityce i wyborach samorządowych, które odbędą się już w niedzielę 7 kwietnia.
Andrzej Lauryn: Karol, załóżmy, że staje się to, czego mocno ci życzę — zostajesz radnym Rady Miejskiej w Suwałkach. Jaki jest twój pierwszy krok?
Karol Świerzbin: Na pewno do zmiany w pierwszej kolejności jest kwestia kontaktu z mieszkańcami i konsultacji społecznych. To nie wymaga analiz i zmian prawnych, czy to na szczeblu prawa krajowego, czy to prawa lokalnego. To po prostu można zrealizować. I trzeba to zrealizować, jeśli chcemy zbudować w Suwałkach społeczeństwo obywatelskie, które korzysta z demokracji nie tylko co 4-5 lat w czasie wyborów.

A czego nie da się zrealizować od razu?
Wiele spraw wymaga analizy prawnej. Na przykład mam taki pomysł, żeby wygenerować dodatkowe wpływy do budżetu miasta, a jednocześnie ulżyć lokalnym przedsiębiorcom.
Hmm… czy to się wzajemnie nie wyklucza?
No właśnie nie. Pomysł jest taki, żeby podnieść lokalny podatek od nieruchomości do maksymalnej stawki dopuszczonej przez ministerstwo. Ale wszystkie firmy zarejestrowane w Suwałkach, niezależnie od tego, czy są małe, średnie czy duże, otrzymałyby znaczną ulgę. Tym sposobem zachęcilibyśmy duże firmy, które w Suwałkach mają fabryki, ale główną siedzibę na przykład w Warszawie, do płacenia u nas podatku CIT [podatek dochodowy od osób prawnych, na przykład spółek z o.o. i spółek akcyjnych — przyp. AL] i PIT. Co zwiększyłoby wpływy do budżetu naszego miasta. A jednocześnie ulga podatkowa mocno ulżyłaby lokalnym małym i średnim firmom.
Świetny pomysł! Dlaczego nie komunikujesz tego głośno w czasie kampanii wyborczej?
Problem w tym, że nie wiadomo, czy czy taka ulga jest dozwolona przez prawo. Musimy pamiętać, że Polska jest członkiem Unii Europejskiej, więc chodzi tu nie tylko o zgodność z prawem polskim, ale też z przepisami unijnymi. Teoretycznie mógłbym wrzucić to do swojego programu wyborczego, ale czy to byłoby uczciwe wobec wyborców?
Myślę, że większość kandydatów na radnych nie miałaby z tym żadnego problemu. Niektórzy postulują rzeczy niemożliwe. Na przykład jeden z komitetów zapowiada darmową komunikację publiczną w Suwałkach. Czy to odpowiedzialne?
Problemem nie jest sam pomysł, ale sposób jego komunikowania. Darmowa komunikacja miejska funkcjonuje już w niejednym mieście w Polsce https://forsal.pl/transport/artykuly/9374744,konin-wprowadza-darmowa-komunikacje.html. Jest to dowód na to, że to rozwiązanie może działać. Jednak zanim się zdecydujemy się na takie rozwiązanie w Suwałkach, wypadałoby przedstawić liczby. Czego wspomniany przez ciebie komitet nie zrobił.
Tak jak w przypadku podatku od nieruchomości dla firm w naszym mieście najpierw trzeba by przeprowadzić dogłębne analizy. Wszystko rozbija się o koszty w stosunku do potencjalnych korzyści. Trzeba by odpowiedzieć na szereg pytań. Ile komunikacja miejska kosztuje obecnie? Ile kosztuje obsługa systemu sprzedaży i kontroli biletów? Co się stanie, gdy zabraknie wpływów z biletów? Czy to wpłynie na przykład na zmniejszenie liczby linii lub częstotliwości kursów?
Obawiam się, że darmowa komunikacja wymagałaby raczej zwiększenia częstotliwości kursów. Bo wielu mieszkańców rozważyłoby darmowe autobusy jako kuszącą alternatywę dla auta. Szczególnie ci, którzy mieszkają na północy miasta, a pracują w firmach zlokalizowanych w Suwalskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej.
Dokładnie. Czyli jest tu wiele zmiennych i trudno przewidzieć wszystkie skutki. Dlatego obowiązkiem radnych i kandydatów na radnych przed zgłoszeniem jakiegoś pomysłu powinna być rzetelna analiza. A jeśli według tej analizy pomysł jest dobry, to wtedy powinniśmy wdrożyć go w życie.
Nie przeszkadza ci to, że ten konkretny pomysł zgłasza konkurencyjny komitet wyborczy?
A jakie to ma znaczenie? W suwalskiej Radzie Miejskiej zasiadają tylko 23 osoby. Tu nie ma miejsca na partyjniactwo i bezsensowne spory, bo naszym wspólnym celem jest dobro Suwałk i dobro mieszkańców. Mam znajomych, którzy startują także z list innych komitetów, z PiS-em włącznie.
Wiedziałem, że masz kolegów w gronie komitetu Wspólne Suwałki, bo jeden z nich jest członkiem stowarzyszenia Suwalski Ruch Miejski https://www.niebywalesuwalki.pl/2024/01/suwalski-ruch-miejski-z-nieformalnej-grupy-do-stowarzyszenia/, które niedawno założyliście. Ale w PiS-ie też?
Tak. Również tam mam znajomych. I nie powinno to nikogo dziwić. Suwałki to nie jest miasto wielkości Warszawy. Jako społecznik biorę udział w wielu imprezach i wydarzeniach. Opiniuję różne dokumenty miasta. Okazji, żeby poznać ludzi z różnych środowisk nie brakuje.
Zresztą walczę o mandat radnego także z tego powodu, żeby wreszcie skończyć z tym podejściem, że jak ktoś jest z innego komitetu, to nie można z nim współpracować. Można, a nawet trzeba. Suwałki mają swoje problemy i wyzwania — i to na tym powinniśmy się skupić. Więc jeśli ktoś ma pomysł korzystny dla miasta, to czy przynależność klubowa autora pomysłu ma większe znaczenie?

OK. Przyjmijmy, że radni faktycznie mogą się dogadać ponad podziałami. Ale prezydent miasta jest tylko jeden. I będzie to człowiek stojący na czele konkretnego komitetu.
Prezydent jest władzą wykonawczą. Jego zadaniem jest realizować to, co uchwali władza uchwałodawcza, czyli Rada Miejska. Więc pytanie brzmi: co uchwali władza uchwałodawcza?
Niby tak, ale jednak to kandydat na prezydenta jest liderem swojego komitetu. Czy przypadkiem nie jest tak, że osoby z jego komitetu, które zostaną radnymi, realizują potem wizję prezydenta?
Wszystko jest w rękach mieszkańców. Jeśli 7 kwietnia wybierzemy biernych radnych, to tak może wyglądać sprawowanie władzy w naszym mieście — że prezydent będzie władzą wykonawczą, ale też de facto uchwałodawczą. Ale wcale tak nie musi być.
Wystarczy, że zagłosujemy na ludzi samodzielnie myślących, posiadających własne poglądy i doświadczenie w działaniu na rzecz miasta. Takich, którzy nie idą do Rady Miejskiej, żeby zarobić, ale dlatego, że chcą działać dla wspólnego dobra. I którzy nie zawahają się powiedzieć NIE głupiemu pomysłowi, nawet gdyby był to pomysł samego prezydenta.
Brzmi wspaniale. Tylko obawiam się, że tacy ludzie nie potrafiliby się dogadać. W takiej sytuacji tarcia byłyby nieuniknione. Nie obawiasz się tego?
Raz jeszcze powtarzam, że Suwałki to nie jest miasto wielkości Warszawy. A nasza Rada Miejska to nie Sejm. Wierzę, że radni są w stanie dogadywać się ponad podziałami. A tarcia między władzą wykonawczą a uchwałodawczą są nam potrzebne. Pomiędzy poszczególnymi klubami w Radzie Miejskiej też. Bo właśnie dzięki tarciom jesteśmy w stanie wypracować jak najlepsze rozwiązania dla Suwałk.
My nie potrzebujemy Rady Miejskiej i prezydenta, którzy będą we wszystkim się zgadzali. Rada Miejska nie ma być kółkiem wzajemnej adoracji, które potakuje sobie we wszystkim — radni mają ciężko pracować dla naszego miasta i wspólnie wypracowywać różne rozwiązania.
Kandydujesz na radnego z komitetu Razem dla Suwałk prezydenta Renkiewicza. Dlaczego właśnie ten komitet?
Bo w grę nie wchodził jakikolwiek komitet partyjny albo powiązany z polityką. „Wspólne Suwałki” są związane z PO, Trzecią Drogą i Lewicą. Dwa komitety mają w swoich nazwach nazwy partii. A czwarty komitet ma w nazwie nazwisko byłej posłanki PO. Komitet prezydenta Renkiewicza jest jedynym bezpartyjnym komitetem w wyborach do Rady Miejskiej.
Ja nie jestem politykiem. I nie zamierzam nim być, dlatego nie chcę być kojarzony z którąkolwiek partią. Jestem społecznikiem. Jestem mieszkańcem Suwałk. Jestem mężem i ojcem, który chce, żeby Suwałki stawały się coraz lepszym miejscem do życia i żeby miały piękną przyszłość. Wierzę, że wszyscy suwalczanie pragną tego samego. Niestety obecnie głos mieszkańców nie zawsze dociera do Ratusza. Chcę to zmienić. W Radzie Miejskiej chcę być głosem mieszkańców Suwałk.

A dlaczego nie zdecydowałeś się na własny komitet?
Ponieważ to byłoby bardzo trudne. Ordynacja wyborcza w wyborach do Rady Miejskiej w miastach wielkości Suwałk nie sprzyja małym komitetom. Żeby mieć szanse w wyborach, trzeba by taki mały, oddolny komitet budować już od dobrego roku przed wyborami. Albo i dłużej. Ale nawet to nie dawałoby gwarancji na przekroczenie progu wyborczego 5%. A przecież samo przekroczenie progu wyborczego nie gwarantuje mandatu.
Czyli możliwa jest sytuacja, że ktoś otrzymuje indywidualnie sporo głosów, ale nie zostaje radnym, bo jego komitet nie uzyskał w danym okręgu mandatu. Zresztą tak było w ostatnich wyborach samorządowych. Do Rady Miejskiej nie weszły osoby, które indywidualnie zdobyły sporo głosów. I w drugą stronę — radnymi zostały osoby z małą liczbą głosów.
Podziału mandatów metodą d’Hondta nie jest sprawiedliwy. Tylko co w wyborach do Rady Miejskiej w Suwałkach byłoby lepsze? Okręgi jednomandatowe?
Problem z okręgami jednomandatowymi jest taki, że gdyby z jakichś powodów ktoś przestał być radnym, to trzeba by przeprowadzić wybory uzupełniające. A to są koszty i niepotrzebny problem. Zresztą jestem przeciwnikiem przywiązywania radnych do okręgów, bo każdy radny powinien być przedstawicielem wszystkich mieszkańców Suwałk.
Dlatego lepszym rozwiązaniem byłby podział mandatów według bezwzględnej liczby głosów. Wciąż można by wystawić własny komitet. Ale można by też wystartować w pojedynkę. Brak podziału miasta na okręgi wyborcze. Wszyscy mieszkańcy wybierają z grona wszystkich kandydatów. I do Rady Miejskiej wchodzą 23 osoby z najwyższymi wynikami bezwzględnymi.
Ciekawy pomysł, muszę przyznać.
Na pewno taki podział mandatów byłby bardziej demokratyczny. Uważam, że w wyborach samorządowych powinniśmy głosować na konkretnego człowieka. Bo mamy do tej konkretnej osoby zaufanie. Bo doceniamy jej dotychczasowe działania na rzecz miasta i mieszkańców. Dziś, niestety, szyld wyborczy, czyli komitet, z którego się kandyduje, ma duże znaczenie.
Ja też uważam, że przed oddaniem głosu w wyborach samorządowych warto poznać swojego kandydata. W wyborach parlamentarnych to może być niemożliwe. Ale w skali miasta wielkości Suwałk — jak najbardziej. Ostatnio wręcz miałem taką refleksję, że ludzie wkładają większy wysiłek w pozyskanie informacji przed dokonaniem jakiegoś zakupu niż przed wyborem swojego radnego. Chyba każdy z nas ma jakieś wyobrażenie na temat dobrego samochodu, ładnego domu, fajnej restauracji. Potrafimy też sobie wyobrazić, jaki powinien być dobry lekarz, mechanik samochodowy, prawnik, nauczyciel czy hydraulik. Ale gdy dochodzi do polityki, także tej lokalnej, to sprawa się komplikuje. Bo co to właściwe znaczy: dobry radny?
Moim zdaniem dobry radny to ktoś, kto chce pracować dla ludzi. I nie dla jakiejś wąskiej grupy, tylko dla ogółu mieszkańców. Bo radny powinien reprezentować całe miasto.
Po drugie, dobry radny powinien mieć zdolności analityczne. Bo przecież głosuje nad budżetem miasta, różnymi strategiami. Zanim radni podejmą uchwałę w jakiejś sprawie, powinni zapoznać się z tematem i przeanalizować dane.
Popatrzmy na budżet. Mogłoby się wydawać, że to tylko liczby. Ale za tymi liczbami idą konkretne działania. Jeśli na przykład pieniądze idą na szkoły, to musimy wiedzieć, co my w tych szkołach finansujemy. Jeżeli pieniądze idą na sport, to też musimy zdecydować, na jaki sport. Czy finansujemy i skupiamy się na sporcie zawodowym, czy też finansujemy sport dzieci i młodzieży?
Co jeszcze cechuje dobrego radnego?
Myślę, że dobry radny nie może być maszynką do głosowania. Rada Miejska to nie Sejm. Tutaj nie ma miejsca na dyscyplinę partyjną czy klubową.
Kolejna rzecz to umiejętność słuchania ludzi i otwartość na krytykę. To ostatnie bywa trudne. Ale należy odróżnić konstruktywną krytykę od hejtu. Na hejt nie warto zwracać uwagi, ale konstruktywnej krytyki słuchać warto. Pamiętajmy, że mieszkańcom też zależy na dobru naszego miasta. To, że inaczej widzą pewne sprawy, nie oznacza, że nie mają racji.
Słuchanie mieszkańców, czy też szerzej — komunikacja z mieszkańcami, wymaga narzędzi. Dobry radny w dzisiejszych czasach powinien korzystać z nowoczesnych technologii.
No właśnie! Już w czasach, gdy organizowałeś szkolenia dla organizacji pozarządowych w Centrum Trójki, byłem pełen podziwu dla twoich szerokich kompetencji. Czy to był fundraising, marketing dla trzeciego sektora, aspekty prawne czy cokolwiek innego, ty zawsze byłeś w stanie rozwinąć temat lub zadać celne pytanie osobie, która prowadziła szkolenie. Po latach wiesz jeszcze więcej. I potrafisz nadążać za zmianami w prawie, które dotyczą organizacji pozarządowych. Jak ty znajdujesz na to wszystko czas?
To zasługa mojej Żony. I to dla niej należą się największe podziękowania. Gdyby nie wsparcie Żony, nie miałbym możliwości udziału w różnych szkoleniach i wyjazdach, więc nie podnosiłbym swoich kwalifikacji.
Taka małżonka to skarb.
W rzeczy samej 🙂
Czy dobry radny to również ktoś, kto rozwija swoje kompetencje?
Moim zdaniem tak. Szczególnie że niektóre organizacje w Polsce organizują szkolenia dla samorządowców, dla radnych. Polecam „Przywództwo w samorządzie”, które prowadzi Fundacja Szkoła Liderów. Co bardzo ważne, tutaj chodzi nie tylko o zdobywanie nowej wiedzy i zdobywanie nowych umiejętności, ale również o poznawanie nowych ludzi i wymianę doświadczeń. Czy wiesz, dlaczego w Suwałkach udało się sprawnie wprowadzić program „Kajtek” https://www.niebywalesuwalki.pl/2023/07/pary-marzace-o-dziecku-juz-moga-zglaszac-sie-do-programu-kajtek/?
Nie wiem.
Udało się dlatego, że inny samorząd udostępnił nam całą dokumentację. U nich wdrożono ten program wcześniej. Można powiedzieć, że skorzystaliśmy z gotowca. Ale najpierw trzeba było do tego samorządu dotrzeć.
Dlatego mocno zachęcam wszystkich radnych nie tylko do szkoleń, ale też do udziału w konferencjach i innych wydarzeniach, gdzie będzie okazja poznać innych samorządowców. To bezcenne doświadczenia.
Obecnie modne są innowacje. Obawiam się, że wielu samorządowych woli wymyślać koło od nowa, zamiast skorzystać z doświadczeń innych samorządów.
Bez obaw. Jeśli pomysł będzie dobry dla miasta, to radnych da się do niego przekonać. Szczególnie gdy pomysł zostanie skonsultowany z mieszkańcami. Jeśli oni będę się czegoś domagać, to nawet sceptycznie nastawionym radnym będzie trudno odmówić.
Popatrz na Suwer, czyli suwalski rower miejski. To inny przykład fajnego rozwiązania, które wymyślił ktoś inny, a potem przetestował, ulepszał. Nasze miasto wdrożyło ten projekt, bo tego chcieli mieszkańcy. I ci sami mieszkańcy, zgłaszając swoje pomysły i uwagi, sprawiają, że Suwer się rozwija. Od tego sezonu można wypożyczyć rowery z fotelikami dla dzieci.
Dlatego nie bójmy się wdrażać pomysły, które już się sprawdziły w innych samorządach. Naprawdę nie ma nic wstydliwego w tym, że nie jesteśmy pomysłodawcami jakiegoś rozwiązania. Celem jest służenie mieszkańcom, a nie podbudowanie ego radnych.
Karol, to ostatnie zdanie to znakomita puenta naszej rozmowy. Bardzo ci dziękuję za poświęcony czas. I mocno trzymam kciuki za niedzielne wybory. Powodzenia!
Dziękuję 🙂